czwartek, 24 września 2015

267. młoda kapusta & orzechy włoskie

I niech Was nie zwiedzie niewinny jasny kolor, to jest zupa z klasy tych ostrzejszych. Chociaż jak powiedział pan jeszcze wtedy milicjant, oblewając moją koleżankę na egzaminie na kartę rowerową ( jakie to było wtedy przeżycie, kojarzycie o jaki znak drogowy chodzi?) ostry to może być tylko nóż, wszytko inne jest co najwyżej niebezpieczne ;) W tym przypadku mocno doprawione :)


Ja już się nawet przyzwyczaiłam do tego, że nie wszystkim odpowiada to, że kobieta zajmuje się dzieckiem, i to swoim, nie zleca tego ani babci, ani opiekunce, ani placówce wychowawczej, czyli żłobkowi.

Ja już się nawet przyzwyczaiłam, że standardowym pytaniem, które za zwyczaj następuje po cześć czy dzień dobry jest kiedy wracam do pracy. Przyzwyczaiłam się, bo to pytanie jest zadawane mi od kiedy urodziłam! Jakbym miała urodzić, przyjąć glukozę i sio do roboty!

Ale ręce wczoraj mi opadły, kiedy osoba, która od paru lat jest na wcześniejszej emeryturze (bodajże koło 50siatki na nią ludzie przechodzili) i najwyraźniej nudzi jej się tak strasznie, że już nie wie, co ze sobą zrobić, wygarnęła mi wczoraj, że nie pracowałam do końca ciąży, tylko byłam na zwolnieniu chorobowym. Bo za jej czasów cytuję nie dało się dać w łapę lekarzowi, tylko trzeba było brać macierzyński na dwa tygodnie przed porodem.

Prostuję: nie dawałam w łapę lekarzowi, do którego chodziłam w ramach ubezpieczenia i nie załatwiałam zwolnienia chorobowego, tylko dostałam od innego specjalisty niezdolność do pracy i to nie załatwioną, tylko rzeczywistą. Boże jak ciężko zrozumieć, ale łatwo wtrącać się do innych...

Proponuję dopisać jeszcze jedno zdanie do tego demotywatora:

żródło: http://demotywatory.pl

Jeśli zapytasz:
To nie chodziłaś do dnia porodu do pracy?

Odpowiem:
Nie, ale będę chodzić co najmniej do 67 roku życia do pracy!
 


"byleby tylko nie pitrasić, bo to nudne i najnudniejsze z ziemskich poczynań, a także wymaga nieco czasu..." H. Poświatowska Listy