poniedziałek, 7 września 2015

250. krem z dyni & jabłek

Zatęskniłam za smakiem zmiksowanych zup. W takiej zupie nie ma miejsca na oszukaństwo. Albo są świeże warzywa/owoce i wszytko jest ładnie doprawione i wyważone w proporcjach, albo coś nie gra. Uwielbiam ten rodzaj potrawy.


Przyszła jesień. Fajnie, cieszę się jak dziecko. Mimo dzisiejszego gradu, deszczu, wiatru i generalnie brzydkiej pluchy przeplecionej z chwilami ostrego słońca. Uwielbiam jesień.

Jedyne, co w niej nie lubię, to znikający dzień. Najgorzej będzie w listopadzie po zmianie czasu, kiedy będzie zimno, ale nie będzie jeszcze śniegu. Wszytko będzie posępne i ponure.

Ale i tak, taki brzydki miesiąc jest potrzebny. Jest to taki punkt odniesienia. Wszytko potem można do niego porównać, i długość dnia, i kiedy rano jest słońce, i jak jest ciemno/jasno i zimno, ponuro/ ciepło, promiennie później.

Jak byłam mała to standardowo jesienne miesiące kojarzyły mi się z opowieściami o duchach, wilkołakach, wampirach, a potem byle szelest liści powodował mikrozawał u mnie :)

A jeszcze niedawno moje drzewa wyglądały tak:


"O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny
I pluszcze jednaki, miarowy, niezmienny"
L. Staff