środa, 1 lipca 2015

182. chłodnik z czerwonej porzeczki, wiśni oraz maliny

Inaczej zrobiony, inne owoce, inny smak a nawet kolor, niż wczorajszy. Wykminiłam przepis z książki kucharskiej obecnej od zawsze u mnie w domu. A tak się zastanawiałam, kto takie dziwne rzeczy gotuje i po co są na nie przepisy ;)


Wczoraj usłyszałam, że władza chce przegłosować ustawę, żeby turysta miał możliwość przejścia przez twoją posesje, jeśli znajduję się ona na szlaku. Ma to uciąć raz na zawsze, różne problemy, że niby tędy można, ale już nie można, bo to czyjaś własność prywatna i wstęp wzbroniony. Pewnie uznacie mnie za marksistkę, ale ja uważam, że jest to potrzebne. Mogli by to jeszcze rozszerzyć, do tych pieprzonych osiedli, które w przestrzeni publicznej miasta grodzą się i zamykają na klucze furki. I biedny człowiek nie ma jak przejść. No bo po co się pałętasz po mieście, siedź na dupie i wąchaj spaliny a nie szukasz guza. A jak gdzieś idziesz, to idź na około, bo tu teraz powstała Malinowa Polana lub też Bajkowa Chmurka albo Gwieździsty Cypel i wstęp broniony czereśniaku. Strasznie mnie to denerwuje, to nowobogackie podejście: "kupiłem" tę ziemię, mam do niej własność a wszyscy niech wypierdalają. No może i kupiłeś, ale jesteśmy społeczeństwem i kupiłeś kawałek gruntu w mieście. Musisz się liczyć z tym, że w mieście są inne warunki, jak chcesz mieszkać na uboczu, i mieć tylko swoje ściernisko to wynieś się do głuszy. No chyba, że pechowo kupisz działkę na szlaku, to niestety, będziesz się denerwować znowu na łażących :)

"Miasto w swoim rdzeniu powinno być wspólnotą (...). Musi być jądro, które skupia. A rytm miasta podporządkowany jest dziś jednostkowym, indywidualnym, doraźnym interesom - partyjnym bądź podobnych sitw. Koło mnie może być gnój, ważne, że ja mam pałac. Nic więcej mnie nie obchodzi." M. Nowakowski "Okopy św. Trójcy. Rozmowy o życiu i ludziach"