środa, 14 października 2015

287. strogonow

Czyli popularne zupiszcze na weselichach. Jak jest coś na ciepło o północy to cudem by było, żeby nie był to strogonow ;) Brzydko mi się nalała, w zasadzie przelała mi się, ale moje lenistwo i niechęć sięgania po drugi talerz zwyciężyła.

Kiedyś czytałam o latającym cieście. W średniowieczu lubili się tak bawić na ucztach. Należało upiec ciasto, wydrążyć otwór, włożyć tam 24 malutkie, czarne ptaszki, zakleić i podać. Gdy ciasto było już na stole, odkrawano czubek i przerażone ptaki wyfruwały. Oczywiście te, które jeszcze żyły. Mogły przynajmniej obrobić ze strachu głowy biesiadujących. Czasem była też jadalna część tej potrawy, to znaczy środek, czyli zwykłe ciasto, dużo mniejsze od reszty, jak można się domyślić pokryte ptasimi piórami i gównem. 


To co robi Lady Gaga na scenie proszę państwa to jest zaledwie popierdółka w porównaniu do tego jak w wiekach średnich ucztowali, jedli rekami, rzygali przy stole, pierdzieli, bekali a potrawy faszerowali rtęcią i podpalali żeby na stole ładnie bulgotały naśladując np. świergot ptaka. To tak przy obrazach świętych, nawoływaniu do ascezy, wybijaniu zębów w wielkim poście temu, kto odważył się spróbować kiełbasę...

To taka refleksja mi się nasunęła, kiedy słyszę słowa jednej z ciotek, że dawniej ludzie byli tacy fajni a teraz jest taka chała :) Normalnie ręce załamać proszę państwa ;) Taaaaaka chała ;)


"Czasy to ludzie, bo ludzie tworzą czasy. Dobre lub złe." Augustyn z Hippony