Dzisiaj znowu przemierzałam otchłanie sklepów w poszukiwaniu prostej, powszechnej i taniej i dostępnej rzeczy, jak by się mogło wydawać, bo szukałam oliwki. Tak, zwykłej oliwki. Byle nie J&J (nie będę rozwijać tego skrótu) bo pomimo zaje$%&tych opinii u ludzi, i wierzę, ze pewnie oni mają rację, już sam zapach powoduję u mnie wstręt i reakcję podobną do uczulenia. Dlaczego? Nie wiem. Nie wgłębiam się mocno w temat, szukam na zasadzie własnego szukania, czyli muszę dotknąć, powąchać, poczuć.
No to trochę wychodzi ze mnie taki impertynent, bo można się dokształcić, jak np. w programie Wiem co jem albo Wiem co kupuję analizowany jest skład niektórych produktów przez p. Bosacką, to przecież mogłabym zagłębić się w temat składu chemicznego oliwek. Ba, może ktoś już to dawno zrobił?! .... No i zrobił... na przykład na srokao... :) Mam zastrzeżenia, ze trochę chyba niekompletny ten wykaz.
No dobra, wracając do oliwek. Co z tego, że są analizy chemiczne, kiedy nie chodzi mi tak na prawdę stricte o skład, co o moją reakcję organizmu na oliwkę...Przecież wszystkie z oliwek są dopuszczone do sprzedaży w jakiś sposób spełniają normy, to chodzi tylko i wyłącznie o moją udziwnioną odpowiedź organizmu ... niestety ... jutro wyruszam na ciąg dalszy poszukiwań. To jak wyprawa w poszukiwaniu Świętego Graala ;)
- – Jak masz na imię?
– Sir Lancelot z Camelot.
– Jaki jest twój cel?
– Szukać Świętego Graala.
– Jaki jest twój ulubiony kolor?
– Niebieski.
– Dobra. Możesz iść.
– Jak masz na imię?
– Jestem Artur, król Brytyjczyków.
– Jaki jest twój cel?
– Szukać Świętego Graala.
– Jaka jest prędkość lotu jaskółki bez obciążenia?
– Jakiej jaskółki? Afrykańskiej czy europejskiej?
– Co? Tego ja nie wiem! (Zostaje strącony do wąwozu)
- – Jestem król Artur, szukam Świętego Graala, czy wiecie gdzie mogę go znaleźć?
– Ha! Jasne, jest u nas w osadzie, ale was nie wpuścimy.
(Odwraca się do kolegów stojących obok na wieży obserwacyjnej)
– Powiedziałem im, że mamy Graala, he he.