Tak, z tego może wyjść zupa. Zwie się to zupa winna z żółtkami. Jest słodka, przyjemna i bajecznie prosta.
Właśnie, jeśli chodzi o żółtka, to ostatnio zapytałam się, kto jeszcze robi kogel-mogel. No wiadomo, odpowiedź jest prosta. Nikt. Tak samo jak wszyscy patrzą na mnie jak na psychiczną, kiedy mówię o chlebie z cukrem. Tak, kiedy było się małym, jadło się chleb z masłem, posypany cukrem. Była też wersja chleba z ketchupem.
I dobrze. Powiem jak dziadek z reklamy coca-coli, czy ja mówiłam, ze kiedyś było lepiej?
„To, co pan mówi o naszym sztucznie przedłużonym dzieciństwie –
dezorientuje mnie trochę. Gdyż zdaje mi się, że ten rodzaj sztuki, jaki
leży na sercu, jest właśnie regresją, jest powrotem, dzieciństwem. Gdyby
można było uwstecznić rozwój, osiągnąć jakąś okrężną drogą powtórnie
dzieciństwo, jeszcze raz mieć jego pełnię i bezmiar – to byłoby to
ziszczeniem »genialnej epoki«, »czasów mesjaszowych«, które nam przez
wszystkie mitologie są przyrzeczone i zaprzysiężone. Moim ideałem jest
»dojrzeć« do dzieciństwa. To by dopiero była prawdziwa dojrzałość”. B. Schulz