Jako grzyby, przynajmniej je i kurki można bezproblemowo rozpoznać.
Czytałam kiedyś książki, o tym jak kara się ludzi za przewinienie w Korei Północnej. Mianowicie, podobno jak zrobisz coś źle, to karany jesteś ty i twoja rodzina do 3 pokolenia. Tak, do trzeciego pokolenia wszyscy. Nie tylko ty, twoja żona lub mąż i twoje dzieci, lecz wszyscy spokrewnieni z tobą do trzeciego pokolenia. Oczywiście nie mówimy o czymś banalnym, nie mniej jednak, ta odpowiedzialność rodzinna jest makabryczna. Oplułeś plakat wodza i wszyscy idą do tak zwanego obozu pracy. Polecam chociażby makabrę Urodzony w obozie nr 14.
Ale czy u nas, w kulturze, która jeszcze w ubiegłym wieku głównie oceniała poprzez pryzmat rodziny pochodzenia, jest zupełnie inaczej? Teraz aż tak dotkliwie nie liczy się nazwisko i powiązany z nim status społeczny, ale nie mniej jednak historia rodziny przenosi się na nas. Poniżej temat nieoczywisty i przytłaczający.
"Cierpienie spowodowane historią rodziny i własną przenoszone jest również na dzieci. W Izraelu żyłam pośród ofiar Holokaustu, które zagrzebywały się w swoim bólu i przenosiły swój strach na kolejne pokolenia. Trauma, która towarzyszy dzieciom ofiar Holocaustu, jest zupełnie inna, niż ta, którą przeżywają potomkowie zbrodniarzy, ale sam proces przekazywania jej funkcjonuje na podobnych zasadach (...) Trzecie pokolenie, pokolenie wnuków zbrodniarzy nazistowskich, patrzy zazwyczaj rozsądnie i bez szukania fałszywych usprawiedliwień na historie swojej rodziny. (...) Nie wierzę, żeby można było całkowicie wyzwolić się od przeszłości. Ona zawsze oddziałuje na naszą przyszłość, czy tego chcemy , czy nie." J. Teege Amon, mój dziadek by mnie zabił. Prawdziwa historia wnuczki jednego z największych zbrodniarzy hitlerowskich.