poniedziałek, 28 grudnia 2015

362. krem z borowików

Pi pi ripi, jeszcze trzy zupy :)
I sezon w pełni pod tytułem nowy rok, nowy ty/nowa ty. Na każdym kanale reklamy specyfików od rzucania palenia i od chudnięcia. No ja nie wiem, ani jedno nie dla mnie, muszą się postarać bardziej, żeby mi coś wcisnąć ;)

Mój maż mówi: obyś tylko nie wyjeżdżała mi znowu z nauką języka. No ale czy na przykład rosyjski nie jest potrzebny. Jakby tak się zawziąć i odświeżyć znajomość (czytaj: wryć co najmniej dwa tysiące słówek i na nowo zasady odmiany, żeby nie bełkotać kali jeść). W sumie podobna grupa językowa. No i pasuje znać język naszego wielkiego przyjaciela, a nie tylko czytać/stękać dwie godziny mały napis ... no jednak nie wiem, czy będę mieć zaparcie.

Chociaż, jak sobie pomyślę, ile więcej godzin, zamiast tego bloga i gotowania zup będę miała codziennie, to można planować góry przenosić. Zaczyna mi doskwierać brak targetu ;) Jeszcze nie zaczęłam odpoczywać, a już mnie to męczy ;) Cudownie ...


"Le­piej bez ce­lu iść nap­rzód niż bez ce­lu stać w miej­scu, a z pew­nością o niebo le­piej, niż bez ce­lu się cofać." A. Sapkowski