Czyli chłodnik z granatu. Miało być coś mega udziwnionego (taka prośba była), ale stwierdziłam, że nie będę stawać na wyżyny swojej kreatywności, jak ktoś ma mi pluć do talerza, jak tylko się odwrócę. I tak oto powstała cudowna orzeźwiająca zupa....no albo mi się tak wydaje, ze jest cudowna :)
No i zaczęło lać a nie tylko padać. Wyszła dupa po całej linii z grilla. A tu 1,5kg karkówki zamarynowanej, pałki z kurczaka, filety, w domyśle kiełbaski i upieczone dwa ciasta, i właśnie prawie robiące się sałatki. Dom ogarnięty, trawa skoszona, taras przygładzony, stołki i stół przygotowane, parasol rozłożony, grill wyciągnięty. I bach, na szybko ewakuacja wszystkich sprzętów. No cóż, jestem rozczarowana nieco, chociaż po wczorajszym dniu całym w deszczu było to do przypuszczenia. A tak ładnie zaczął się dzień - słoneczko, lekko pochmurne niebo, było czym oddychać po wczorajszym deszczu. Trudno, będzie grill elektryczny. Nie ważne jak, nie ważne gdzie, ważne, że towarzystwo fajne :)
"Sukces polega na przechodzeniu od porażki do porażki bez utraty entuzjazmu" W. Churchill