Świetny, wyraźny smak. Extra! Jestem w ogóle pozytywnie zaskoczona smakami chłodników, jakie cuda można wyczarować. Przyznaję, że praktycznie każdy to dla mnie nowy ląd, nie rozumiem dlaczego u mnie w domu nie korzystało się z magii tej potrawy. I z tego, co rozmawiam, wszędzie podobnie - brak doświadczeń. A szkoda...
Dziś moja łowna kotka znowu przyniosła mi mysz. Oczywiście zawsze przynosi mi świeże potrawy, dba o świeżość asortymentu. Żeby nie było, że jakieś zdechnięte i nieupolowane. Przynosi, wypuszcza z pyszczka i na moich oczach poluje i zagryza...sama słodycz z niej wtedy wychodzi ;) To tak jakby ktoś jeszcze wątpił, ze kotki to tylko są milusie, jak z reklamy karmy. I tak, miałam już w domu ptaszka (niestety nie dała sobie powiedzieć że go wypuścimy, biedactwo, zagryzła mu szyję w moich rękach a mnie podrapała), kilka jaszczurek, wielkie nie wiadomo co, co weszło pod lodówkę i trzeba było robić niemalże ewakuacje domu, kilkanaście kretów (wtedy potrafi nie wrócić do domu dwa dni, siedzi i poluje), oraz niezliczone stado myszy. Już były wszystkiego koloru. Najwięcej jest brązowych z paskiem na plecach biegnącym po kręgosłupie. Kiedyś pogniewałam się na nią, więc w ramach przeproszenia pod drzwiami na wycieraczce znalazłam cztery białe myszki, już zagryzione i poukładane jak do spania, równo, prawie symetrycznie odstępy były. I jak tu nie docenić takiego prezentu od losu, jakim jest moja kotka?
"Życie można przeżyć tylko na dwa sposoby: albo tak, jakby nic nie było cudem, albo tak, jakby cudem było wszystko" A. Einstein