Trzeba było przełamać monotonię chłodników przygotowanych bez gotowania. Jak smakuje? Całkiem całkiem :)
Przyznaję, że zawsze denerwowało mnie to, że w naszej kulturze mężczyzn ocenia się o wiele lepiej, niż kobiety. Mało tego, kobiety same oceniają się fatalnie. Podkopują pod sobą dołki, oczerniają się, obgadują, są nielojalne. A największą dla mnie zniewagą jest to, że kobietę, która jest pofiksowana, ocenia się przez pryzmat braku mężczyzny przy jej boku. Mówi się "chłopa jej potrzeba". Jakoś o samotnych facetach nie ma tak obraźliwego hasła. A to uwielbienie synów przez kobiety. Jak byłam w ciąży i cieszyłam się na wieść o córeczce, to co najmniej połowa ze spotkanych przeze mnie kobiet, szczególnie ze starszego pokolenia, próbowała mnie "pocieszać", że być może urodzi się chłopczyk. One nie wierzyły, ze ja nie chcę mieć syna. A na wsiach ten parytet chłopaka jest jeszcze bardziej widoczny. Tu już nie ukrywa się tego, ze wszyscy myślą, że mimo że debil, to chłopak, może być nierozgarnięty ale to chłopak, może być cierupa ale to chłopak. I chłopakowi dużo więcej wolno. Żenada. Oczywiście są wyjątki ale jak to wyjątki, są nieliczne. I w końcu znalazłam coś, co otworzyło mi oczy.
"Cała historia czarownic jest bardzo silnym obciążeniem w psychice wielu kobiet. Nawet nie uświadamiamy sobie, jak silnym. Spotykam się z tym w terapii i życiu. Palenie czarownic trwało 300 lat! Ponoć zginęło około dwóch milionów kobiet. To w nowożytnej historii Europy zbrodnia bez precedensu. Rozciągnięta na wiele pokoleń eksterminacja ludzi zabijanych za płeć i przekonania. (...) Skutki stosów są analogiczne do transgeneracyjnych psychicznych konsekwencji zagłady Żydów. Potomkowie ofiar nadal doświadczają psychicznych skutków Holokaustu. Potworne doświadczenie kobiet traktowanych jak śmieci, które wypalano żywym ogniem, tworzy do dziś w ich psychice ogromną barierę lękową. Boją się porwać na pełną autonomię, na całkowitą wolność." W. Eichelberg "Bunt czarownic" WO 30.05.2015