czwartek, 11 czerwca 2015

162. botwinkowa

To zupa mojego dzieciństwa i była zarezerwowana dla taty. To znaczy zawsze ją robił mój tata i zawsze nieodłącznie wściekał się, że nie chcemy jej jeść. W smaku była rewelacyjna, tylko chodzi o to że on zawsze tą botwinę wrzucał w całości. I takie farfocle i badyle okręcały się o łyżkę i odechciewało się jeść :) A botwinkowa jest świetna, uwielbiam ją.


Zauważyliście ze coś nie tak jest z tym zdjęciem, że zupa się przelewa z jednego boku? To jest mój "świetny" zapasowy zestaw. Lubię go, ale część talerzy w tej zastawie jest ewidentnie wybrakowana, nie powinna zejść z linii produkcyjnej. Ja w dniu zakupu nie oglądnęłam tych talerzy, zresztą, nie robię tego z wszystkimi kupowanymi rzeczami, bo szału można by było dostać. Parę miesięcy później to zauważyłam, kiedy akurat było potrzeba więcej niż 6 kompletów talerzy i musiałam rozpakować drugi zestaw. Ale to, plus parę doświadczeń z kupowanymi rzeczami przez internet (jednak nie taki rozmiar, nie taki kolor, nie tak wygląda) spowodowało u mnie taka lekką barierę przed kupowaniem przez internet. Wolę oglądnąć. I myślę że dużo ludzi też woli oglądać i przez to jakieś 4 lata temu czytałam o sklepie w Australii, który wprowadził opłatę za wejście i przymierzanie rzeczy bez kupowania. To znaczy, jak przymierzasz rzeczy ale ich nie kupujesz, to jakąś tam symboliczna opłatę uiszczasz, a jak kupisz, jesteś z niej zwolniony. Już wtedy zastanawiałam się, czy w Polsce też ktoś na to wpadnie, ale jak widać na razie nie ma takiej potrzeby.

"...wszystko, co zdarza się raz, może się już nie przydarzyć nigdy, więcej, ale to, co zdarza się dwa razy, zdarzy się na pewno trzeci." P. Coelho "Alchemik"