Dziś wyniki sprawdzianu szóstoklasisty. Wielki dzień, wielka chwila. I okazało się jak wielkiego kujona mam w domu - mamy maksa, jedyni w szkole! Niesamowite! Jestem mega dumną mamą. Gdyby nie było aż tak dobrze, też byłabym mega dumna. W zasadzie to nie wiedziałam, jak mam się zachować...Echh.... nie wiem do czego porównać to doświadczenie, jest ono tak epokowe dla mnie! Zawsze wtedy przypomina mi się hasło "to jak z kwadraturą koła", czyli jak z czymś niemożliwym. Wiecie co to jest 3,1415926535897932238462643383279... no tak, to pi. Są matematycy, którzy trudnią się obliczaniem kolejnych liczb po przecinku, chociaż warto znać, tak naprawdę tylko dwie. Tak czy inaczej, Grecy, którzy "wynaleźli" pi, uwielbiali rozwiązywać zagadki geometryczne korzystając tylko z cyrkla i linijki bez podziałki. Jedna z takich zagadek dotyczyła wykreślenia kwadratu o tym samym polu, co narysowane wcześniej koło. Problem ten nazwano kwadraturą koła. Grekom się nie udało tego zrobić, dlatego, iż do narysowania tego kwadratu potrzebny jest pierwiastek kwadratowy z pi a niemożliwe jest podanie dokładnej wartości z liczby przestępnej...I co już wszyscy przysnęli, zanim doszli do końca tego pasjonującego postu? ;)
"to jak z kwadraturą koła"