sobota, 9 maja 2015

129. z kluskami z szałwią hiszpańską

Zupka na kolację i słodki sen.


Jeee dziś był powrót do biegania. Dycha w XIII Międzynarodowym Biegu Skawińskim zaliczona. Czas netto prawie godzina, więc na końcu peletonu. Ale w całości od początku do końca przebiegnięta. Nie jakimś gallowayem, a widziałam ludzi właśnie tak "biegnących", czyli trochę idzie, trochę biegnie. To tak głupio nieco, no bo co tu się oszukiwać, to żadne bieganie. To jest po prostu sprytne pokonywanie trasy, i tak można, tylko proszę się nie łudzić, że to ta sama kondycja co przebiegnięcie. Rany ale jestem wypruta, dwa lata temu taka dycha to był pikuś a teraz te nieprzespane noce zrobiły swoje, czuję się jak po maratonie....



"Jeśli możesz żyć wiecznie, to musisz wiedzieć po co żyjesz" S. Meyer "Zmierzch"