poniedziałek, 3 sierpnia 2015

215. jagodowa czy borówkowa?

To pokazuje różnice w nazewnictwie. Dla mnie te małe pędraczki zbierane w lesie to zawsze były borówki, dla mojego męża jagody, gdy pojechaliśmy do Zamościa to była brusznica, i też mnie to wtedy zdziwiło :) To miał być chłodnik, ale na ciepło jest extra, może zrobię ją jeszcze w wersji na chłodno.


Ja już powinnam się leczyć. Zwiałam z wakacji z zatruciem, leczę się w domu i trzaskam kolejne zupy i posty. To nie jest normalne...

No ale stop! A gdzie lepiej dochodzi się do zdrowia jak nie we własnym wyrze, choćby tak gdzie pojedziemy było mega bajecznie, dom to dom. Do domu zawsze wraca się szybciej, mimo że droga jest ta sama.

Ja należę do tych osób, co z chęcią opuszają swoja strefę komfortu i poznają nowe rzeczy, ale gdy jest mi źle, to jak ślimaczek, zwijam się we własnej skorupce :)

Żałuję tylko tej drugiej części wakacji czyli term i obiecanego sobie Wąwozu Homole .... no i tych spacerów szczególnie po górach....

"Życie nie jest niczym więcej niż podróżą do domu, wędrówką w letnim słońcu." P. Huff  Dni trawy