czwartek, 30 kwietnia 2015

120. zielona soczewica&pomidory

Miała być czerwona i coś innego ale trzeba nieco przełamać "monotonię". Dodatkowo nieco pohańbiłam tą świątynie wegetarianizmu i dołożyłam mięcho. A co, niech będzie coś innego :)


Dziś wywiązał się taki temat, czy można mieszkać przy cmentarzu? To znaczy technicznie można mieszkać, są takie działki do kupienia, znamy takich ludzi, którzy tuż, tuż przy murach cmentarnych mają domy. No, towarzystwo trochę ponure i posępne ale za to nie imprezowe, stateczne ;) Ależ żeby chcieć mieszkać, tuż obok? Pamiętam jakie wrażenie na mnie zrobił cmentarz nowojorski, tuż przy giełdzie, w jednej z najstarszych części NY. Był taki nie ponury! A przecież do chyba 18 wieku wszystkie cmentarze były przy kościołach, czyli najczęściej w samym środku miast, nierzadko przy karczmach i szynkach, przy rynku. Dopiero po dekrecie nakazującym przeniesienie miejsc grzebania zmarłych poza mury miast, ze względu na zapobieganie szerzącym się epidemiom, wszystkie cmentarze znalazły się poza miastami. Oczywiście z czasem miasta poszerzały się i tym sposobem mamy stare cmentarze w środku miast ale oddalone od kościołów. A przecież miejsce pochówku znajdujące się przy kościele idealnie podkreślało doczesność życia, jego marność, i jakoś wydaje mi się że było takie naturalnie wyjaśniające kolej rzeczy... Albo mi się wydaje :) Ale w naszej kulturze preferujemy taką pomroczność, nie bardzo chcemy zauważać przemijalności życia, wiąże się to z różnymi aspektami. Chciałam więcej napisać ale uznałam ze może mało apetycznie będzie, więc to na tyle.

"I cóż masz teraz z tego, że żyłeś tyle lat bez zarzutu?"