poniedziałek, 6 kwietnia 2015

96. cytrynowa

I poniedziałek wielkanocny. Już. Jak to szybko leci. Same przygotowania do świąt zawsze trwają wieki a same święta pstryk i nie ma. Oczywiście po świętach wszystkich, również i mnie, ogarnia gorączka pod tytułem "muszę schudnąć", będąca efektem jedzenia wszystkiego, co oczy widzą. Zazwyczaj też nie jestem wytrwała w swoim postanowieniu, bo chudnięcie to tytaniczna praca.

Właśnie odnośnie tytanicznej pracy. Kiedyś myślałam, że przebiegnięcie maratonu wieńczy sukces i dokumentuje hasło "lubię biegać". Ale potem zaczęłam czytać o ironmanach, czyli ludziach którzy biegają jakieś ekstra kosmiczne dystanse, lub nie tylko biegają, ale tez pływają i jeżdżą na rowerze pokonując odległości, które przekraczają normy i wyobrażenia każdego. Nazwa nie jest zastrzeżona ale prawdziwe zawody Ironmen to triatlon w hawajskim Kona i składa się, uwaga, z 3,8 km pływania, 180 km jazdy na rowerze i 42,195 km maratonu. I to wszystko w temperaturach ostro ponad 30 stopni! Jednym słowem masakra. I oto zwycięża te zawody była pracownica administracji rządowej, której przezwiskiem jest słowo Muppet - Chrissie Wellington. Jak to się dzieje? "Odkąd pamiętam, starałam się uparcie pracować nad sobą i nad tym, co mnie otacza. (...) Samo ukończenie jest zwycięstwem. Ludzie mdleją na poboczach, tracą kontrolę nad podstawowymi czynnościami organizmu, mdleją, wpadają w obłęd, rozpaczliwie szukają linii mety, gdy ta znajduję się wiele kilometrów przed nimi.  (...) Nie da się pływać, jeździć na rowerze i biegać przez większą cześć doby, nie odczuwając żadnego dyskomfortu. Mdłości, odwodnienie, urazy - że nie wspomnę o prawdziwych kontuzjach - przez to trzeba przejść. Dochodzą tortury psychiczne: niekończąca się nitka drogi przed tobą, krajobrazy, które nie dość szybko zostają z tyłu. Po drodze nie można słuchać muzyki; za towarzyszy masz jedynie ciągły łomot krwi pulsującej w głowie i protesty każdego, najmniejszego włókienka w ciele, które żąda, byś natychmiast przestał. W takich chwilach umysł musi zapanować nad organizmem. Ironman jest w równym stopniu walką mięśni i woli." Ch. Wellington "Bez ograniczeń. Historia najtwardszej kobiety na świecie"

To tak sobie napisałam na otuchę, że wszytko jest możliwe, jak się chce :) Tylko trzeba przełknąć tę cytrynę :)