Lekka, wiosenna, smaczna. Może być.
Przestałam mieć fazę namolnego pytania o przepis na zupę, chociaż przyznaję, że muszę być coraz bardziej kreatywna. Teraz to popierdułka, najgorzej będzie późną jesienią i zimą. Trzeba będzie jakieś czary mary robić i zagłębić się w kuchnie dalekiego wschodu, jedzenie bambusa, trawy trzcinowej, grzybków mun i takie tam.
No dobra, wiosna już przyszła na dobre, czasem widać znowu sezonowych biegaczy w parku. Sezonowych, bo ubierają się, tak jakby biegali w mrozie, biegną żółwim tempem, mają często mnóstwo gadżetów i generalnie widuję się ich kilka razy i tyle. Często raz. Ale się wymądrzam :) Ostatnio przeczytałam co to znaczy slow jogging. Jest to trening stworzony przez Japończyka Hiroaki Tanakę i polega na bieganiu niemalże w miejscu, bo początkowo 4-5km/h, czyli wolniej niż marsz. Zaleca się truchtać dziennie 30-60 min lub 3 razy po 10 min. Generalnie wydaję się że jest to super ruszenie dla osób, które są na diecie. Może to jest lepsza alternatywa, niż parę metrów speedu i dwa kółka sapania i chlipania z bidonika kolorowego płynu. Ałć ;)
"Małymi krokami buduje się najtrwalsze sukcesy"