poniedziałek, 9 listopada 2015

313. krem z czarnej rzepy

Jest fajny, bo jest aromatyczny. Ta zupa może trafić do przegródki pod tytułem zrobię jeszcze kiedyś :)

Hmm byłam dziś w bibliotece, i w sumie od jakiegoś czasu jej nie poznaję. Nie to żeby fizycznie budynek się zmienił, tylko zmieniły się totalnie nastroje. Znane mi starsze panie odeszły na emeryturę i zastąpiły je całkiem młode, ochocze, radosne, komunikatywne i chętne do działania dziewczyny. Aż chce się żyć!

Zostałam dziś zaopatrzona w nowe pozycje, widnieję na liście z zamówionymi przez panią książkami i generalnie usłyszałam parę zdań o tym co mogłabym przeczytać, jeśli to a to lubię. No powiem, że łał. Jestem wniebowzięta :)

Nie mówię, że dawniej biblioteka nie miała swojego uroku. Jak wchodziłam, to panowała taka cisza, że można było liczyć cykania zegara, i przez to się odprężyć, nic nie myśleć przez chwile. Pani obsługiwała mnie bezszelestnie, z lekkim uśmiechem i zawsze anulowała mi kary za spóźnienia kiwając głową, że tak to bywa, że człowiek sobie zawsze za dużo obiecuje...w sumie to ją lubiłam. I tamtą bibliotekę również.

Ale teraźniejsza sytuacja bardziej mi się odpowiada....

I co? No jasne, że jak miałabym ja zatrudniać pracownika, to wybrałabym kogoś młodego, entuzjastycznego. No takie życie...


"Gdybym, gdybym, gdybym. Gdybym tylko.
Była blondynką o postrzępionej grzywce.
Miała o dziesięć lat mniej.
Gdybym została w Nowym Jorku, w pokoju z łukami (...)" A. Topornicka Cała zawartość damskiej torebki