Mimo, ze dziś pogoda nie jest oszałamiająco słoneczna, jest świetny :)
W nocy lało, rano padało ;) A jak się rozchmurzyło, to stwierdziłam, że można by wyjść na spacer do parku. No bo czemu nie? Trzeba łapać okazję świeżego powietrza w moim okropnie zadymionym miasteczku, a po deszczu jest super.
No i byłoby świetnie, gdyby znowu nie powrót deszczu. To jeszcze było ok. Pelerynka i te sprawy, pełny profesjonalizm - byłam przygotowana na tę ewentualność :)
Ale nie byłam przygotowana na to, że jak będę wracać chodnikiem, w coraz bardziej rzęsistym deszczu, to obok mnie drogą będą jechać różne auta...
No i tak, nie to żeby było źle :) Generalnie byłam zachwycona, że kierowcy myślą i nie jadą przy krawędzi drogi, żeby mnie nie opryskać wodą. Jedno auto nawet zwolniło, i to dość znacznie, bo z naprzeciwka ktoś jechał i dopiero później pojechało środkiem jezdni - normalnie promyki słońca dla tego kogoś :)
I jak w tym powiedzeniu "już był w ogródku, już witał się z gąską", nagle jakiś nie powiem, warchoł, mimo, że droga pusta, przejechał z impetem tuż przy krawężniku....Wyglądałam, jakbym wyszła z basenu! Buty pływały, spodnie całe mokre, wózek pochlapany od dołu, mokry, całe szczęście, że po kurtce spłynęło i młode nie zamoczone...
Ludzie, proszę, myślcie trochę ;)
"Świat może zostać ocalony tylko przez odpowiedni sposób myślenia." A. H. Tanpinar Spokojny umysł