Jest świetna, tylko za dużo tych papryczek chilli dodałam, przeholowałam z nimi. W ogóle to osłabła moja miłość do tego warzywa, na rzecz przyprawy chilli, która jest boska, co nie przeszkodziło mi dziś namiętnie wkroić co najmniej o jedną papryczkę za dużo ;)
Jest to już zamknięty blog lifestyle'owy. Powstał jako postanowienie noworoczne na 2015 rok. Postanowiłam codziennie jeść jakąś inną zupę - stąd nazwa - a przy okazji co nieco pogadać o codziennym życiu. Ten blog miał mnie motywować, ale jeśli jesteś tu, to zapraszam i dziękuję za Twój czas. Możesz poznać jakiś "zamknięty rozdział" o mnie :)
środa, 30 września 2015
wtorek, 29 września 2015
272. rzymska
Tak, z tej samej firmy co grecka i wojnicka. To już chyba ostatnia, jaką kupiłam, na tak zwany brak czasu. Nie wiem tylko co zrobię, jak za chwilę, znowu odkryję, że doba nie jest z gumy i nie naciągnie się, i nie mam jeszcze kilkanaście godzin od ósmej wieczorem do północy ;)
poniedziałek, 28 września 2015
271. z drobiowych serduszek
Gdyby nie ten dodatek z drobiowych, i gdyby nie to, że jest to zupa, to brzmiało by to sweetaśnie. Z serduszek. A tak, to tylko dla nielicznych jest to dobre, bo żeby kupić smaczne podroby, żeby w ogóle kupić podroby, to trzeba wiedzieć gdzie pójść. Ludzie nie lubią podrobów. A szkoda. Ta zupa jest super.
niedziela, 27 września 2015
270 grecka
Pamiętacie jak robiłam kiedyś zupę wojnicką? To jest tego samego producenta. Po prostu mieszanka różnych wspaniałych kasz i warzyw. No taka trochę zupa gotowiec. Wsyp, zalej, zamieszaj, ugotuj i jest.
sobota, 26 września 2015
269. czosnkowy krem z kurek
Zrobiłam go na małej ilości wywaru i wyszedł taki trochę mus. Ale w smaku ok. A, i zapomniałam wyciągnąć cześć kurek przed zmiksowaniem całości.
piątek, 25 września 2015
268. kurki & kalafior
Tak, to jest ten czas, kiedy gotuje się zupy grzybowe. A nawet powiem więcej i pokrętniej, nie każdy grzyb zasługuje na nazwanie go grzybem ;) U mnie w domu bardzo rozróżniało się z jakich grzybów co jest. Największym szacunkiem cieszyły się prawdziwki i podgrzybki, później była cała klasa grzybów innego rodzaju, jak chociażby blaszkowe, maślaki czy też zające. I tak grzybowa to była z prawdziwków. Resztę zup nazywane było od rodzaju grzyba.
Może i jestem zblazowana ale śmieszy mnie jak w hmm restauracji podawana jest pieczarkowa, którą nazywają grzybową. Pieczarki w ogóle do tego grona się nie zaliczały, nie określało się ich nazwą grzyby.
Może i jestem zblazowana ale śmieszy mnie jak w hmm restauracji podawana jest pieczarkowa, którą nazywają grzybową. Pieczarki w ogóle do tego grona się nie zaliczały, nie określało się ich nazwą grzyby.
czwartek, 24 września 2015
267. młoda kapusta & orzechy włoskie
I niech Was nie zwiedzie niewinny jasny kolor, to jest zupa z klasy tych ostrzejszych. Chociaż jak powiedział pan jeszcze wtedy milicjant, oblewając moją koleżankę na egzaminie na kartę rowerową ( jakie to było wtedy przeżycie, kojarzycie o jaki znak drogowy chodzi?) ostry to może być tylko nóż, wszytko inne jest co najwyżej niebezpieczne ;) W tym przypadku mocno doprawione :)
środa, 23 września 2015
266 pieczona dynia & smażony ser feta
Idealne danie do podania gościom. Proste a jednocześnie smaczne i nie za bardzo udziwnione. Nie jest to larwa trutnia podana na dłoni, nikt się nie wzdrygnie :)
wtorek, 22 września 2015
265. kociołek żarłoka
Co ma w sobie kociołek żarłoka? No przecież widać...
a więc widać: młodą kapustę, kaszę gryczaną, czerwoną cebulę, pomidory i parówki. Przynajmniej nie byłam maksymalnie jędzowata i napisałam cokolwiek a nie zostawiłam w tle domyśl się i radź sobie sam ;)
poniedziałek, 21 września 2015
niedziela, 20 września 2015
sobota, 19 września 2015
262. z czerwonej fasoli & kiełbasy
Nie byle jakiej kiełbasy, jest po prostu rewelacyjna. W zasadzie to chciałam ją nazwać tak samo jak wczorajszą, żeby pokazać, że nazwa to tylko coś umownego, ale jakoś tak wyszło.. ;)
piątek, 18 września 2015
czwartek, 17 września 2015
260. chłodnik z białej rzodkwi
Dziś wymiękłam z gotowaniem, jak zobaczyłam na termometrze, po stronie północnej, 31 stopni. Nie no, druga połowa września a temperatury jak w czerwcu. Moje postanowienie o nie robieniu już więcej chłodników spłynęło strużką po plecach, razem z myślą smażenia się przy gorącym garze :)
środa, 16 września 2015
259. cukinia & kasza bulgur
No od czasu do czasu muszę ugotować coś innego, niż standard. Przy tych temperaturach bliskich trzydziestu stopni (obłęd), chciałam znowu przejść na chłodniki, ale wszyscy głośno zaprotestowali. No dobrze, trzeba się słuchać publiczności ;) Jury orzekło, że ta jest super ;)
wtorek, 15 września 2015
258. z pieczonym dorszem na białym winie
Dwie rzeczy: zawsze uważałam, że gotowanie na alkoholu żadnego sensu nie ma, a dwa, to coraz bardziej wkurzam się koniecznością wyjmowania wszystkich składników "rosołowych" z zupy.
Zacznę od drugiego. Kiedyś u pani gadżet widziałam taką wielką metalową kulę na łańcuszku, coś podobnego w koncepcji do zaparzania herbaty z fusów, aby tam dać wszystkie rosołowe warzywa i przyprawy i potem można wyciągnąć z zupy. Ale stwierdziłam, że to niepotrzebny gadżet. No niepotrzebny, jak mało się gotuje, albo gotuje się na kostce. A jak się gotuje non stop zupę i nie na kostce, to już mały problem. Czyli punkt widzenia, zmienia się od punktu siedzenia :)
Zacznę od drugiego. Kiedyś u pani gadżet widziałam taką wielką metalową kulę na łańcuszku, coś podobnego w koncepcji do zaparzania herbaty z fusów, aby tam dać wszystkie rosołowe warzywa i przyprawy i potem można wyciągnąć z zupy. Ale stwierdziłam, że to niepotrzebny gadżet. No niepotrzebny, jak mało się gotuje, albo gotuje się na kostce. A jak się gotuje non stop zupę i nie na kostce, to już mały problem. Czyli punkt widzenia, zmienia się od punktu siedzenia :)
poniedziałek, 14 września 2015
niedziela, 13 września 2015
256. pikantna kartoflanka
Jest z chilli i imbirem i kurczakiem na ostro i jest zupełnie inna w smaku, niż klasyczna ziemniaczana. Taka fajna odmiana.
sobota, 12 września 2015
piątek, 11 września 2015
254. mleczna z dynią & zacierkami
To jest spełnienie obietnicy, że jeszcze raz w tym roku będą zacierki. W ogóle to dziś wróciłam z zakupów zawiedziona. Odwiedziłam specjalnie kilka sklepów i nic, wszędzie ten sam asortyment, lepszy lub gorszy, tańszy lub droższy ale nie ma rzeczy, które miałam na liście. Nawet w marketach, które się reklamują jako super wyposażone, słabo... A zupa, miała być inna, jest ta, jako deska ratunku, ale fajna :)
czwartek, 10 września 2015
253. z selera naciowego & gruszek
Jest świetna. A podchodziłam do gruszek, jak do jeża, bo nie z każdej gruszki i nie każda potrawa. No ale to można powiedzieć o większości warzyw i owoców. Zamotałam, za dużo skrótów myślowych ;)
środa, 9 września 2015
252. ze słodkich ziemniaków & gruszek
To jest odpowiedź na pytanie, czy można nie jeść słodyczy. Można, bo warzywa i owoce są słodkie. Nie wszystkie oczywiście, ale generalnie jest takie multum słodkich, i to dostępnych na wyciągnięcie ręki obecnie, że naprawdę jest w czym wybierać.
wtorek, 8 września 2015
251. z czerwonej soczewicy & suszonych owoców
To miał być krem. Ale nie mogę robić dzień dzień przecieranych zup, bo by mi zbrzydły. Poza tym akuratnie tutaj, jest fajnie poczuć, szczególnie suszoną żurawinę. Zupa jest świetna.
poniedziałek, 7 września 2015
250. krem z dyni & jabłek
Zatęskniłam za smakiem zmiksowanych zup. W takiej zupie nie ma miejsca na oszukaństwo. Albo są świeże warzywa/owoce i wszytko jest ładnie doprawione i wyważone w proporcjach, albo coś nie gra. Uwielbiam ten rodzaj potrawy.
niedziela, 6 września 2015
249. staropolska zupa arbuzowa
Jestem zaskoczona tym przepisem. Takie lekkie czary mary na talerzu.
Oczywiście zrobiłam to ze zdechniętego arbuza, ze świeżego byłaby jeszcze lepsza. Żartuję z tą świeżością. Po prostu przypomniałam sobie, jak ostatnim razem, gdy przywiozłam ze sklepu arbuza, i był mój brat, to tak go określił, jeszcze prychając, czy ja nie widziałam we Włoszech świeżego, czy zapomniałam jak wygląda świeży. No widziałam, ale kupiłam najświeższego dostępnego w Polsce. Niestety nie żyjemy w basenie morza śródziemnego i nie mogę wyjść sobie nazrywać arbuzów w ogródku...
W zasadzie to mogłabym coś pogotować z kuchni staropolskiej, tylko musiałabym sie pobawić w tłumaczenie. Bo to wcale nie jest takie proste przejść przez przykładowy opis:
Oczywiście zrobiłam to ze zdechniętego arbuza, ze świeżego byłaby jeszcze lepsza. Żartuję z tą świeżością. Po prostu przypomniałam sobie, jak ostatnim razem, gdy przywiozłam ze sklepu arbuza, i był mój brat, to tak go określił, jeszcze prychając, czy ja nie widziałam we Włoszech świeżego, czy zapomniałam jak wygląda świeży. No widziałam, ale kupiłam najświeższego dostępnego w Polsce. Niestety nie żyjemy w basenie morza śródziemnego i nie mogę wyjść sobie nazrywać arbuzów w ogródku...
W zasadzie to mogłabym coś pogotować z kuchni staropolskiej, tylko musiałabym sie pobawić w tłumaczenie. Bo to wcale nie jest takie proste przejść przez przykładowy opis:
sobota, 5 września 2015
248. kimchi zupa koreańska
I to faktycznie koreańska, bo jest to zupa instant. Zrobione, zapakowane, wysłane, przypłynęło, przyjechało, jest. Niestety nie mam porównania z faktyczną zupą z kimchi, więc jest to zupa o smaku zbliżonym do kimchi, ale jest.
piątek, 4 września 2015
czwartek, 3 września 2015
środa, 2 września 2015
wtorek, 1 września 2015
244. norweska z łososiem i krewetkami
Do wczorajszej można dodać erratę, że jest to alzacka zupa z kiszonej kapusty na białym winie. Niestety nie mogę zmieć posta, bo zaburzyłoby to dni, każdy post to inny dzień.
Dziś już podeszłam do gotowania mniej newralgicznie, już nie jak do jeża. Ale niestety uświadomiłam sobie, że będzie coraz trudniej. Jeszcze 4 miesiące, albo jeszcze aż cztery miesiące zup. Jak Bóg da...
Wygląda więc na to, że niezauważalnie z wielkiego funu zrobił się głupawy obowiązek. Przestałam czuć przyjemność, a to znaczy jedno - pora zakończyć zupny rok! Kto wie zatem, czy to nie jest jeden z ostatnich postów. Nie mam zamiaru spędzić kolejnych miesięcy cierpiąc i umartwiając się, życie jest za piękne na robienie sobie problemów :)
Dziś już podeszłam do gotowania mniej newralgicznie, już nie jak do jeża. Ale niestety uświadomiłam sobie, że będzie coraz trudniej. Jeszcze 4 miesiące, albo jeszcze aż cztery miesiące zup. Jak Bóg da...
Wygląda więc na to, że niezauważalnie z wielkiego funu zrobił się głupawy obowiązek. Przestałam czuć przyjemność, a to znaczy jedno - pora zakończyć zupny rok! Kto wie zatem, czy to nie jest jeden z ostatnich postów. Nie mam zamiaru spędzić kolejnych miesięcy cierpiąc i umartwiając się, życie jest za piękne na robienie sobie problemów :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)