Czyli nie poniosła mnie fantazja ułańska. Klasyczna, czyli taka, jaką znałam, jest na parówce i generalnie jest trochę wyobrażeniem dobrej zupy ;) Moja zupa mogłaby faktycznie wyżywić paru ułanów, bo jest z serii "łyżka staje", czyli gęsta aż do przesady. Na dzisiejszą śnieżycę idealna.