czwartek, 23 lipca 2015

204. z rzodkiewki

Ale żeby nie było tak super lekko, dietetycznie, letnio, to zrobiłam ją na skwarkach. Miałam ochotę na takie małe szaleństwo. Mniam.


Największą zmorą mojego małego ogródka były zawsze ślimaki. Ale nie w tym roku :)

Dawniej zżerały dosłownie wszystko. Na początku płatki kwiatków, czyli najsmaczniejsze kąski, potem listki tych roślin, które najbardziej im smakowały, zostawały wtedy gołe pałki, a potem wszystko jak leci, co zostało.

W środku lata już nic nie było, pomimo moich dosadzeń, wszystko było zżarte a one spasione łaziły wszędzie. Nie pomagało łażenie z łopatką i ładowanie do wiaderka a potem zakopywanie ich w ziemi (czasem trzy wiadra uzbierałam), nie pomagały preparaty na nie, ani magiczne sposoby z puszką piwa na paliku. I ja nie mówię o skorupkowych ładnych ślimaczkach, tylko o tych ohydnych stworach bez skorupy. Na winniczki i te małe żółto-brązowe już nawet nie zwracam uwagi.

W tamtym roku położyłam lagę na ślimaki. Nie posadziłam nawet sezonowych roślin. Niech pasą się trawą. I wszystkim opowiadałam, że taki rok, jest konieczny żeby nie było ślimaków - bo nie ma ich w tym roku!

I wczoraj dopiero odkryliśmy, co tak naprawdę jest przyczyną braku ślimaków. Mamy przy paletach padalca. http://cites.zoo.waw.pl/zwierze/padalec-zwyczajny Jest to niegroźna jaszczura przypominająca węża, lub wąż spokrewniony z jaszczurą.

I niech sobie będzie. Ja sobie śpię a on w nocy zżera wszystkie szkodniki. Idealnie :)

"Wąż, który nie może zrzu­cić swo­jej skóry, gi­nie. To sa­mo dzieje się z myśli­ciela­mi, którym nie wol­no zmieniać swych poglądów: przes­tają być myślicielami." F. Nietzsche